Podczas pisania kolejnej rozprawki przeglądamy fejsa i inne media społecznościowe. Gdy przygotowujemy obiad, lubimy rzucić okiem na telewizor lub porozmawiać przez telefon. Innymi słowy: rzadko koncentrujemy się tylko na jednej czynności. Z tego powodu wielu z nas z dumą nazywa siebie wielozadaniowcami. Okazuje się jednak, że multitasking multitaskingowi nierówny, a wielu z nas po prostu nie wie o tym, że tkwi w błędzie.
Zaufaj mi, jestem wielozadaniowcem
Jeśli wykonywane przez nas jednocześnie czynności mają charakter mechaniczny, nasz umysł nie musi działać na pełnych obrotach. Mieszanie zupy i relacjonowanie swojego dnia jednocześnie jest więc możliwe do wykonania i to bez poważnego uszczerbku na którejkolwiek z tych czynności. Problem pojawia się tam, gdzie aktywności wymagają od naszego mózgu znacznie większego zaangażowania. Zdarzyło Ci się podczas rozwiązywania zadania domowego odpisać na SMS-a albo zerknąć na skrzynkę mailową? Niestety – takie działanie wcale nie oszczędza nam czasu. Kilka lat temu na Uniwersytecie Stanforda przeprowadzono badanie, w którym wzięły udział dwie grupy. W pierwszej z nich znajdowały się osoby, które uczyły się i jednocześnie przeglądały strony internetowe, w drugiej zaś ci, którzy mieli zająć się tylko jedną z tych czynności. Poddano ich rozmaitym testom, których wyniki jednoznacznie pokazały, że zdolność koncentracji u wielozadaniowców była na znacznie gorszym poziomie. Wniosek? Ci, którzy robią kilka rzeczy jednocześnie, są znacznie bardziej narażeni na rozpraszanie przez nieistotne czynniki. W związku z tym filtrowanie informacji i odrzucanie tych, które są nieistotne, jest bardzo ważną umiejętnością, której nikt nie nauczy nas w szkole ani na studiach. Dlatego przerwanie toku myślowego zabiera nam równie wiele energii, co jego rozpoczęcie, z punktu widzenia naszego organizmu znacznie bardziej opłacalne jest dokończenie jednego zadania, zanim przejdziemy do drugiego. Wprawdzie istnieje niewielka grupa osób, które w rzeczywistości świetnie sobie radzą z wieloma zadaniami jednocześnie, aczkolwiek jest to około 1% całej populacji!
Gdzie się podziała moja wiedza?
Nasz mózg ciągle zasypywany jest kolejnymi informacjami – w ciągu dnia trafiają do nas około 34 gigabajty danych! Wiele z nich nie wnosi nic ważnego do naszego życia. Pomimo tego mogą one silnie oddziaływać na nasz organizm – jedne przyspieszają pracę serca, inne podnoszą poziom cukru we krwi. Nietrudno zauważyć, że tego przeładowania w sposób szczególny doświadczają dzieci i młodzież, którzy poza wiadomościami wymaganymi w szkole, otoczeni są też treściami napływającymi z mediów społecznościowych. Wpływa to negatywnie nie tylko na koncentrację, ale także pamięć roboczą. Jest to miejsce, w którym znajduje się to, co w danej chwili angażuje nasz umysł. Co ciekawe – problemem nie jest wyłącznie korzystanie z napływających informacji, ale nawet ich potencjalne pojawianie się! Udowodniono to między innymi przeprowadzając badania grupy studentów, którzy zostawili telefon komórkowy poza salą wykładowcą oraz tych, którzy wyciszyli go i mieli w kieszeni. Z zadaniami sprawdzającymi koncentrację znacznie lepiej poradzili sobie przedstawiciele pierwszej grupy. Jeśli dodamy do tego informacje związane z tym, w jaki sposób oceniamy atrakcyjność innych w odniesieniu do bliskości telefonu (o czym pisaliśmy w tym tekście: https://www.maturita.pl/news/czy-jestes-medioholikiem.html), okaże się, że szklany ekran może wpływać na nasze życie znacznie bardziej, niż byśmy tego chcieli.
W szponach cyfrowej amnezji
Umiejętność koncentracji uwagi jest coraz rzadziej spotykana w naszym społeczeństwie. Może więc już słyszeliście o tym, że pod tym względem przestaliśmy dorównywać nawet złotym rybkom, które potrafią skupić się na jednej rzeczy przez około 9 sekund. Na przestrzeni nieco ponad dekady u człowieka zaś można zaobserwować tendencję spadkową. Według statystyk obecnie jesteśmy w stanie skoncentrować się na czymś przez około 8 sekund. Jeszcze bardziej przerażające jest jednak to, że naszą koncentrację w największym stopniu przykuwa… korzystanie z mediów społecznościowych. Wiedząc to znacznie łatwiej możemy zrozumieć, skąd biorą się nasze problemy z przyswajaniem wiedzy, a zwłaszcza z zapisywaniem informacji w pamięci długotrwałej, czyli w miejscu, z którego wydobywamy ją wtedy, gdy jest potrzebna. W związku z tym, że w procesie uczenia się coraz częściej towarzyszy nam telefon i komputer, nasza koncentracja wędruje w ich kierunku. Co ciekawe – dotyczy to nie tylko przyswajania wiedzy w domu przez uczniów, ale także przez studentów na uniwersytetach. Zgodnie z badaniami, ci, którzy sporządzają notatki za pomocą komputera, w mniejszym stopniu rozumieją ogólny sens wykładu i zapamiętują z niego mniej niż ci, którzy pisali ręcznie (o tym, dlaczego tak się dzieje, możecie przeczytać tutaj: https://www.maturita.pl/news/jak-robic-notatki-idealne.html). Problemy z zapamiętywaniem są związane z tym, że aby dana informacja trafiła do pamięci długotrwałej, musimy być na niej w danym momencie skoncentrowani – w ten sposób wysyłamy do mózgu sygnał, że to coś ważnego. Jeśli tego brakuje, nasz umysł traktuje to jako kolejne niepotrzebne bajty danych i wkrótce wyrzuca z pamięci roboczej, zamiast przenieść do długotrwałej. Jeśli więc chcesz, aby było inaczej, pożegnaj się z elektroniką na czas nauki!
Przygotowanie do matury 2025 - nowy nabór:
Przygotowanie do matury 2026 - nowy nabór:
Przygotowanie do Egzaminu Ósmoklasisty 2025 - nowy nabór:
Odwiedź nasze kanały w mediach społecznościowych