Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie narzekał na szkołę. Tak samo jak nasi rodzice i dziadkowie kilkanaście i kilkadziesiąt lat temu, tak i my co jakiś czas zadajemy sobie powracające pytanie: czy naprawdę jest informacje przekazywane w szkole są nam do czegoś potrzebne? Czy każdy z nas musi znać czas past perfect, „Pana Tadeusza”, wartości funkcji trygonometrycznych i cykl rozwojowy grzybów?
Szkoła (nie) uczy życia?
Próżno spodziewać się tego, że podstawy przedsiębiorczości, chemia, czy fizyka zostaną zastąpione zajęciami znacznie bardziej przydatnymi w dorosłym życiu. Nawet na technice, która wydawać by się mogła jednym z najbardziej praktycznych przedmiotów, zapewne jeszcze przez wiele tak nie będziemy robili niczego innego niż przygotowywanie własnoręcznych latawców i wyszywanie haftem krzyżykowym. Pomimo tego nawet najbardziej bezsensowne rzeczy, do których poniekąd zmuszani bywamy przez system edukacji, mogą przynieść jakiś pożytek. Stwierdzenie, że nie znosisz czytania lektur szkolnych, bo zamęczają Cię w nich opisy przyrody i niekończące się archaizmy, pozwala jednocześnie odkryć, jaką literaturę lubisz. Dzięki tego typu doświadczeniom, które zdobywamy przecież także poza szkołą, lepiej poznajemy siebie, swoje zainteresowania oraz słabe i mocne strony. Ponadto, nie oszukujmy się – John Green miał rację twierdząc, że „świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń”. W pracy zawodowej niejednokrotnie będziemy musieli robić rzeczy, których nie znosimy i to nie dlatego, że wybraliśmy zły fach lub nie uczyliśmy się dostatecznie dobrze. Na wielkie sukcesy składają się setki małych zadań, z których nie każde będzie idealnie dopasowane do naszych umiejętności i oczekiwań. Zanim więc po raz kolejny wygłosisz orędzie na temat tego, jak to odpytywanie przy tablicy nie ma najmniejszego sensu, zastanów się nad tym, czego jesteś w stanie dzięki tej nielubianej aktywności się nauczyć. Może w przyszłej pracy dzięki radzeniu sobie ze stresem, którego nauczysz się na potrzeby szkolnego przetrwania, będziesz umiał świetnie negocjować z kontrahentami?
Nie bądź ofiarą
Ortografia i interpunkcja będące zmorą nie tylko wielu dyslektyków, są kolejnym punktem spornym polskiej edukacji. Żmudne ćwiczenia, niekończące się dyktanda i całe listy zasad okraszone szeregiem wyjątków odgrywają w naszym życiu znacznie ważniejszą rolę, niż ktokolwiek się spodziewa! Czy wiecie, na czym bazują oszuści próbujący wyłudzić poufne informacje np. do kont bankowych? Na ludzkiej niedokładności i niewiedzy! „W związku ze zmnianami w Polskim prawie już od przyszłego miesionca zyskasz 500 zł na dziecko! Zgłoś się już dziś, liczba wnioskuw ograniczona!”. Otrzymanie takiej informacji w środku pędzącego dnia, połączone z zasłyszanymi niedawno informacjami o planowanych zmianach w polskim ustawodawstwie w wielu przypadkach powoduje kliknięcie w link, w którym znajduje się rzekomo rządowy formularz. Po jego wypełnieniu próżno można czekać na przelew obiecywanych pieniędzy, ale za to bardzo prawdopodobne jest wyczyszczenie naszego konta bankowego, do którego sami daliśmy złodziejom dostęp. Błędy ortograficzne, interpunkcyjne, a nawet literówki, do których niestety się coraz bardziej przyzwyczailiśmy się w mediach społecznościowych, powinny w naszych głowach zapalić lampkę ostrzegawczą! Trudno się jednak spodziewać jej wówczas, gdy reguły prezentowane na języku polskim traktujemy w pogardą, a kulturalne zwrócenie uwagi na popełniony błąd w komentarzu pod postem traktujemy jako atak, prawda?
Co ma Tajwan do Ukrainy?
Wojna na Ukrainie brutalnie obnażyła historyczną słabość naszego systemu edukacji. Dlaczego Rosjanie nie rozpoczynają masowych protestów i nie wierzą nawet członkom swoich rodzin, którzy na własne oczy widzą, co się dzieje u naszych sąsiadów? Z jakiego powodu zaatakowany kraj wciąż nie jest w NATO i Unii Europejskiej? O co chodziło w porozumieniach mińskich i co do tego wszystkiego ma Białoruś, którą od wielu lat można spokojnie określać mianem Rosji B? Znajomość realiów historycznych wpływających na współczesny świat niestety od wielu lat kuleje. Powtarzanie po raz kolejny specyfiki bitwy pod Termopilami i rządów Aleksandra Wielkiego oraz docieranie z materiałem co najwyżej do początków I wojny światowej to bolączka wielu historyków, którzy mają świadomość, że nie są w stanie poradzić sobie z przeładowaną podstawą programową. W połączeniu z kilkoma godzina wiedzy o społeczeństwie, która w okrojonej formie prezentuje założenia, a nie realia poszczególnych systemów politycznych, absolwenci szkół podstawowych i średnich nie mają zielonego pojęcia, jakie wydarzenia doprowadziły do Holocaustu, dlaczego ktokolwiek zagłosował na Hitlera i w jaki sposób to wszystko łączy się z tym, z czym dzisiaj musi się mierzyć Ukraina. Nie można jednak zaprzeczyć temu, że część przekazywanej nam w szkole wiedzy historycznej – niezależnie od tego, z jaką epoką pozostaje związana – wymusza na nas myślenie przyczynowo-skutkowe, łączenie faktów i poddawanie analizie wydarzeń, który wpłynęły na dzieje konkretnych grup lub jednostek. Świetnym przykładem są chociażby wciąż poddawane społecznym dyskusjom powstania narodowe. Bez wspomnianych umiejętności ani rusz zarówno wtedy, gdy analizujesz oferty pracy, ceny produktów za kilogram, czy też szukasz haczyków w umowie kredytowej!
Ponadto liczne nawiązania o charakterze historycznym i literackim znaleźć można zarówno w kultowych filmach, netflixowych produkcjach oraz w miejscach związanych z innym rodzajem rozrywki, do których zaliczają się escape roomy! Czy wiedzieliście, że pokój zagadek pn. „Powstanie warszawskie” bije rekordy popularności i bycie w Warszawie, a nieodwiedzenie go, stanowi poważne zaniedbanie? Zdobywanie nawet najtrudniejszej wiedzy, zaprezentowanej w ciekawej formie i stanowiącej uzupełnienie lub wyjaśnienie tego, co mało przystępnie przedstawiono w szkole, może być prawdziwą przyjemnością i sposobem rozwijania własnych zainteresowań!
Przygotowanie do matury 2025 - nowy nabór:
Przygotowanie do matury 2026 - nowy nabór:
Przygotowanie do Egzaminu Ósmoklasisty 2025 - nowy nabór:
Odwiedź nasze kanały w mediach społecznościowych