„Brak oczekiwań oszczędza rozczarowań” – w tym powiedzeniu zapewne kryje się ziarnko prawdy, jednak w praktyce potrzebujemy solidnej dawki motywacji i wizji pożądanych rezultatów napędzających nas do działania. Jak wobec tego rozpoznać, w którym momencie oczekiwania społeczeństwa lub nas samych przestają być motorem napędowym, a stają się hamulcem naszego rozwoju?
Złoto ponad wszystko
Nie da się mówić o oczekiwaniach i nie wspominać przy tym o Chinach. Chińczycy bowiem to bardzo specyficzny naród, którego sposób myślenia trudno zrozumieć. Wiecie jak wygląda uprawianie sportu w Państwie Środka? Nie ma tam zbyt wiele miejsca na samodzielny wybór dyscypliny, rozwijanie pasji lub amatorskie granie w piłkę – liczy się zwycięstwo. W związku z tym na salach treningowych spotkać można kilkulatków przymuszanych do wielogodzinnych treningów przekraczających ich fizyczne i psychiczne możliwości. „Liczy się tylko złoto” – taki napis można zobaczyć w wielu salach treningowych, na których kolejne pokolenia koszykarzy, baletnic oraz gimnastyczek spędzają długie godziny. Kontakt z rówieśnikami, systematyczna edukacja, wakacje u dziadków? Przyszli mistrzowie mogą o tym zapomnieć. Jeśli efektem 10-godzinnych treningów jest zdobycie wicemistrzostwa, to wystarczy zwiększyć liczbę godzin spędzanych na sali, aby sięgnąć po najwyższe trofeum. Zapłakani chińscy sportowcy, którzy przepraszają swoich rodaków za hańbę wiążącą się ze stanięciem nie na najwyższym stopniu podium to obrazek ilustrujący nie tylko patologie istniejące w tamtejszym systemie sportowym, ale także efekty nadmiernych oczekiwań. Ich konsekwencje odkryć można także zapoznając się z licznymi biografiami tamtejszych sportowców, którzy wskutek choroby, kontuzji lub zwyczajnego zakończenia kariery szybko zostali zapomniani przez świat i skazani na życie w nędzy.
W pułapce perfekcjonizmu
Słane w kierunku Chin wyrazy oburzenia związane z wdrażanymi przez nich metodami wychowawczymi są jak najbardziej słuszne, ale czy aby na pewno nie zachowujemy się w podobny sposób? Nie chodzi tutaj oczywiście o katorżnicze treningi, ale o systematyczne podkopywanie pewności siebie i formułowanie nadmiernych oczekiwań względem naszych dzieci. Czwórka z matematyki? Świetnie, ale gdybyś się bardziej postarał, mógłbyś dostać piątkę. Tytuł finalisty w olimpiadzie przedmiotowej? Cieszę się, ale szkoda, że jednak nie zostałeś laureatem. Czyż to nie brzmi znajomo? Wielu rodziców jest zarówno nadawcami, jak i adresatami tych słów, co dobitnie pokazuje, jak wiele wychowawczych wzorców, których jeszcze kilka lat temu nie chcieliśmy powielać, weszło nam w krew. „Jestem niewystarczający”. „Nie zasługuję na uznanie”. „Ciągle daję z siebie za mało” – to właśnie sformułowania, które pojawiają się w głowie dziecka lub nastolatka, który poczuje, że znowu okazał się niedostatecznie dobry, aby zasłużyć na uznanie. Co więcej – jeśli wydaje Wam się, że połączenie w wypowiedzi krytyki z pochwałą („Cieszę się z Twojej czwórki, ale następnym razem przynieś piątkę”) to sposób na to, aby wilk był syty i owca cała, to nie macie racji. Nasz umysł w tym momencie decyduje, która część komunikatu jest istotniejsza i ze względu na silniejsze emocje, które wywołuje w nas to, co negatywne, wybiera tę drugą. „Cieszę się z Twojej czwórki” odchodzi więc w zapomnienie.
Córka lekarka, syn prawnik
W związku z tym warto zadać sobie pytanie, komu 100% uzyskane na egzaminach z każdego przedmiotu jest tak naprawdę potrzebne do szczęścia – naszemu dziecku, czy nam, bo założyliśmy, że jedynie profil prawniczy lub medyczny wchodzi w grę? W rzeczywistości to nie rodzaj szkoły, a otrzymywane wsparcie i poziom motywacji mają kluczowe znaczenie dla sukcesu naszego dziecka. Wśród najczęstszych przyczyn nadmiernych oczekiwań wyróżnić należy zarówno niezrealizowane ambicje rodzicielskie, jak i perfekcjonizm. W pierwszym przypadku pragnienie osiągnięcia jak najlepszych rezultatów wynika z własnego braku satysfakcji w danej dziedzinie. Marzyliśmy o studiach medycznych, ale zabrakło na to pieniędzy lub oblany egzamin przesądził o zmianie planów? Przenoszenie własnego pragnienia na dziecko jest frustrujące dla obu stron, bowiem to, co dla rodzica może być porażką, z perspektywy dziecka okazuje się sukcesem. Wizja spędzenia 4 lat w małomiasteczkowym liceum razem z najlepszymi przyjaciółmi może być w tej sytuacji postrzegana jako triumf, co wbrew pozorom dla rozwoju tożsamości młodego człowieka ma naprawdę duże znaczenie. Z kolei w przypadku rodzicielskiego perfekcjonizmu zgubne jest ciągłe porównywanie z innymi i tworzenie rankingów, w których w naszej wyobraźni dziecko powinno znaleźć się na samym szczycie. Czy nie przypomina to nieco wyścigu szczurów, który kilka chwil temu oburzył nas w odniesieniu do sytuacji w Chinach? Co więcej – skąd wiemy, że za świetnymi ocenami mieszkającej w sąsiedztwie rówieśniczki naszego potomka nie ukrywa się nieprzystosowanie społeczne, brak rzeczywistych pasji lub przemoc domowa?
Według wyników badań opublikowanych w 2015 r. przez „Journal of Personality and Social Psychology”, rodzicielskie nadzieje edukacyjne pokładane w dzieciach przyczyniają się do osiągania przez nie większych sukcesów w tym obszarze. Jednakże punktem krytycznym, którego przekroczenie wywoduje odwrotny efekt, jest realność oczekiwań. Rozpoznanie wspomnianego prawdopodobieństwa jest możliwe – jeśli uważnie obserwujemy naszego potomka i rozmawiamy z nim na temat jego oczekiwań, motywacji oraz tego, czemu mają służyć wyznaczane przez niego cele, mamy dużą szansę na prawidłowe określenie, czy wyróżnienie w konkursie jest największym z możliwych osiągnięć, czy też przystankiem na drodze kilkuletnich starań do tytułu laureata.
Przygotowanie do matury 2025 - nowy nabór:
Przygotowanie do matury 2026 - nowy nabór:
Przygotowanie do Egzaminu Ósmoklasisty 2025 - nowy nabór:
Odwiedź nasze kanały w mediach społecznościowych