Nie nauczyłeś się wiersza na pamięć? Siadaj, jedynka. Wykułeś na blachę wszystkie daty związane z panowaniem dynastii Jagiellonów? Gratulacje, zasłużyłeś na szóstkę. Obecnie jesteśmy przyzwyczajeni do ocen, które w prosty sposób mają nam pokazywać edukacyjne postępy lub ich brak. Czy wiecie jednak, że ich korzenie sięgają XIX wieku i pruskiego systemu edukacji, który opierał się na bezwzględnym posłuszeństwie i wykonywaniu przez dzieci poleceń wydawanych przez dorosłych?
Przez pierwsze lata nauki dzieci radośnie zbierają słoneczka, nie wiedząc, że za jakiś czas zastąpią je znacznie mniej radośnie wyglądające cyfry. Oceny opisowe, z których korzysta się w pierwszych klasach szkoły podstawowej pozwalają rodzicom nie tylko poznać słabe, ale także mocne strony dziecka. O tych drugich zapomina się w kolejnych latach – nawet piątka daje tylko ogólną informację „jest super”. To oznacza, że młody człowiek już w wieku 10-11 lat zostaje pozbawiony edukacyjnych wzmocnień, czyli pozytywnych, konkretnych informacji dotyczących jego wiedzy i umiejętności takich jak: „Znacznie lepiej radzisz sobie z dzieleniem – brawo!” lub „Konstruowane przez Ciebie argumenty są pogłębione – tylko tak dalej!”. Niestety – przeciążeni pracą nauczyciele nie mają zazwyczaj czasu na przygotowywanie ocen opisowych dla 20 lub 30 uczniów. Nie można jednak zapominać o tym, że gwarantują nam to zapisy znajdujące się w Ustawie z dnia 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw. Zostały tam umieszczone informacje dotyczące celów oceniania, które ma przede wszystkim:
Jak łatwo zauważyć, w niewielu przypadkach tradycyjne ocenianie realizuje te cele. Znacznie częściej demotywuje, przygnębia, wywołuje lawinę negatywnych komentarzy lub kar i przyczynia się do oszukiwania systemu przez młodych ludzi.
Receptą na te problemy wydaje się koncepcja oceniania kształtującego (OK), która jest zgodna z przepisami i rekomendowana przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Jej fundamentem jest dialog wszystkich osób zaangażowanych w proces uczenia się i kształtowanie umiejętności samooceny dokonywanej przez ucznia. To właśnie na OK opierają się placówki, które decydują się nie tylko na odejście od tradycyjnych ocen, ale także prac domowych!
Wbrew pozorom tego typu zmiany rzadko cieszą rodziców, którym wpajano, że bez dobrych ocen nie odniesie się w życiu sukcesu. Najczęściej boją się tego, że ich dziecko przestanie się uczyć, a oni sami stracą kontrolę nad tym, co się dzieje. Sytuację pogarsza tylko to, że coraz większa liczba osób dorosłych każdego dnia korzysta z e-dzienników, gdzie na bieżąco śledzi każdą piątkę i jedynkę swojego dziecka. W związku z tym odejście od ocen nie może być czymś nagłym – rodzice muszą wiedzieć, jakie korzyści się z tym wiążą i jakie alternatywne sposoby sprawdzania, czy dziecko przyswaja wiedzę, będą stosowane. Ważne jest także pokazanie im, że to nie oceny świadczą o wartości ich pociechy, a porównywanie wyników z innymi rodzi tylko niepotrzebną presję, o czym boleśnie przekonali się Japończycy. To właśnie Kraj Kwitnącej Wiśni stał się niechlubnym przykładem pokazującym, co może się wydarzyć, jeśli punkty i testy staną się ważniejsze od człowieka. Wyścig szczurów, w którym startują Japończycy od najmłodszych lat po to, by dostać się do jak najlepszych szkół skutkują nie tylko wypaleniem w bardzo młodym wieku, ale także poważnymi zaburzeniami psychicznymi i coraz częściej podejmowanymi przez nich próbami samobójczymi. Jeśli rozejrzymy się wokół to z łatwością zauważymy także, że sukces w szkole nie zawsze idzie w parze z sukcesem w życiu.
Rywalizacja o stopnie wiąże się z jeszcze jednym poważnym problemem – ignorowaniem tego, jak ważna jest współpraca. Uczniowie w koledze z ławki często widzą konkurenta, który jako pierwszy zrobił prezentację na szóstkę lub zgłosił się na kolejny konkurs. Przez to nie zwracają uwagi na punkty wspólne i nie zastanawiają się nad tym, co mogłoby powstać, gdyby połączyli swe siły. Konsekwencje takiego myślenia widać nie tylko w placówkach edukacyjnych, ale także w wielu miejscach pracy, gdzie współdziałanie właściwie nie istnieje. Bardzo dobrze ma się za to etykietowanie, któremu również sprzyja tradycyjny system oceniania. „Kujon”, „zdolny leń”, „nadgorliwiec” – to tylko niektóre z określeń, które powstają wskutek pojawiania się w dzienniku kolejnych ocen. A gdyby tak ich miejsce zajęły zupełnie oznaczenia takie jak na przykład „JN” (jeszcze się nie nauczył), co praktykuje się już w jednej z polskich szkół bez ocen?
---
Odwiedź nasze kanały w mediach społecznościowych
Przygotowanie do matury 2025 - nowy nabór:
Przygotowanie do matury 2026 - nowy nabór:
Przygotowanie do Egzaminu Ósmoklasisty 2025 - nowy nabór:
Odwiedź nasze kanały w mediach społecznościowych